Od jakiegoś czasu słowo "SŁOIKI" kojarzy mi się negatywnie z pewnym serialem telewizyjnym. . . Tematem tego posta na szczęście nie będzie treść żadnego z odcinków, ale moja przygoda
z decoupage. W poprzednim poście wspomniałam o rozpoczęciu zdobienia słoików. Przyznam szczerze, że nie jest to takie łatwe, ale mam zamiar ćwiczyć :D. Pierwszy słoik wyszedł tragicznie!!! Postanowiłam go nie pokazywać na blogu :p . Nie mogłam dogadać się z serwetką, która się potwornie pomięła. Postanowiłam poczytać trochę na blogach innych dziewczyn, co robić, żeby serwetka przykleiła się bez zmarszczek. Okazało się, że ważne w tym wszystkim są klej oraz sposób jego rozprowadzenia. Klej nakładamy na środek serwetki i rozprowadzamy go kierując się na zewnątrz. I to jest święta zasada! Ważny jest też rodzaj kleju. Z racji tego, że są to moje pierwsze próby z decoupage postanowiłam wykorzystać to, co mam:
- słoiki...nie pamiętam po czym,
- puszkę po groszku,
- klej CREA PATCH (Cre-Ation),
- szybkoschnący lakier akrylowy (Altax),
- emalię akrylową - kolor kość słoniowa - (Colours),
- serwetki z Pepco.
Lakier i emalia są dostępne, przynajmniej na dziś dzień, w Castoramie.
Tym razem po zastosowaniu się do rad innych blogerek, efekt jest lepszy: